Dzień czternasty: uwierz w cuda!
„Cuda, cuda ogłaszają…” – oj tak, każdy próbuje swoją dietę zareklamować jako dietę cud, a osoba, która podejmuje kolejną już w swoim życiu dietę, oczekuje na cud. Oczekuję i ja, więc po prostu muszę zacząć wierzyć, że w końcu nadejdzie ten dzień, gdzie będę mógł pochwalić się wynikami oraz utrzymać kondycję na dłużej niż kilka miesięcy.
Kolejny dzień z Saxendą, dziś po raz ostatni dawka 1,2 mg. Od jutra zwiększenie dawki do 1,8 mg. Poranne śniadanie to wyjadanie resztek z zamrażalnika, mianowicie wyciągnąłem serdelka, który mógł mieć nawet ok. 300 kcal – można powiedzieć, że zaliczyłem syte śniadanie.
Po śniadaniu tradycyjnie praca siedząca. W przerwach zjadam po kilka orzechów z żurawiną. Oczywiście staram się dużo pić, więc obok mnie stoi zawsze półlitrowy kubek z herbatą.
Na obiad przygotowałem filet z indyka na parze w towarzystwie makaronu z czerwonej soczewicy oraz warzyw na parze. Całość obiadu to około 500 kcal.Natomiast kolacja to jedna bułka grahamka z plasterkami gotowanego indyka. Całość to ok. 350 kcal.
W międzyczasie planuję jeszcze ostatnie zakupy świąteczne, przeglądam dziesiątki inspiracji kulinarnych na dietetyczne spędzenie świąt i poszukuję ciekawych tematów do napisania artykułów do naszego serwisu.
Samopoczucie dobre, brak dolegliwości, więc walczymy dalej. Walczymy o cud.